w dość chłodny, acz słoneczny weekend trafiłem nieprzypadkowo do chęcin, a w zasadzie – po zgubieniu się w centrum…yyy…miasta(?) – ruin zamku w chęcinach…efekty widać poniżej:
było tam chyba z minus 700 stopni…także aparat zamarzł, a moje oczy łzawiły na potęgę – w takich warunkach trudno strzela się to co ma się ustrzelić…
…to była ciężka lekcja „jakość a nie ilość” 😉